Posts Tagged ‘Lord of the Rings’

Witajcie! Ja nazywam się Ryszard Kowalak a to jest MS Minifigi – odcinek na swój sposób niezwykły, bo pierwszy który postanowiłem przedstawić Wam w wersji pisemnej. Na wszelki wypadek podkreślę – część odcinków z tej serii nadal będzie tworzona w formie video!

Dziś zajmiemy się zagadnieniem jednostek zła występujących w obrębie serii LotR oraz Hobbit, zarówno w dotychczas wydanych rzutach, jak i tym nadchodzącym w połowie tego roku. Jak pewnie zauważyliście celowo użyłem słowa jednostek, a nie postaci czy bohaterów. Mowa bowiem nie o imiennie nazwanych wielkich dowódcach, pojedynczych jednostkach zarządzających mniej lub bardziej inteligentną zieloną, czerwoną czy czarną masą. Mowa właśnie o tej masie – o zwykłych i przeciętnych – słowem o minifigach, których z powodzeniem możemy mieć ilość dowolną i stworzyć z nich większy lub mniejszy oddział – czy w porywach nawet „małą armię”.

W obrębie serii na podstawie filmowych adaptacji literatury Tolkiena dostajemy całkiem sporo takich kreatur. Nawet więcej niż można było by oczekiwać! Są niebanalne, mniej lub bardziej różnią się od siebie, no i oczywiście mają swoje wady i zalety. Postaram się więc wam je, jedną po drugiej przybliżyć. Zaczynamy!

Uruk-hai. Najpopularniejsze figurki pierwszego rzutu serii LotR. Ciemnoczerwona skóra. Torsy i nóżki z nadrukiem w postaci charakterystycznego skórzanego stroju. Zarówno tors jak i główka zadrukowane obustronnie – co jest standardem dla serii. Z drugiej strony główki znajdziemy drugą twarz, różniącą się swoim wyrazem oraz obecnością białej ręki Sarumana.

Choć wszystkie Uruki posiadają ten sam tors, główkę i nóżki to dano nam dość spore możliwości modyfikacji ich wyglądu. Pierwszym z nich jest rzecz jasna wspomniana dwustronnie nadrukowana twarz. Kolejnymi natomiast są elementy ekwipunku takie jak tradycyjny legowy napierśnik w kolorze Pearl Dark Gray oraz hełm specjalnie dedykowany tym postaciom. Kompozycje dodatkowo uzupełniają kolejne odwzorowane z filmu dedykowane im akcesoria – miecz i tarcza, w zastępstwie których niestety nazbyt często dostajemy halabardę. Wisienką na torcie jest fakt iż zarówno tarcza jak i hełm występują również w wersji z nadrukiem Sarumanowej ręki, choć jedynie w zestawie 9476, i do tego wszystkiego dochodzi jeszcze możliwość wsadzenia na głowę minifiga czupryny, tworząc coś na kształt dowódcy oddziału, czy może raczej ignoranta nie stosującego się do zasad bhp.

A jak to wygląda z perspektywy książki i jej ekranizacji? Cóż, film pod  względem pochodzenia tych bestii, odbiega od książki ale podstawowe założenie -Uruki to krzyżówka Goblinów i Orków- i wygląd jest mniej więcej ze sobą spójny i pod tym względem minifigi możemy uznać za jak najbardziej dobrze odwzorowane. Spójne jest też to że są one silniejsze i wytrzymalsze od pozostałych ras i nader wszystko – odporne na promienie słoneczne. Niespójności zaczynają się kiedy zaczynamy się doszukiwać tego skąd się właściwie wzięły – kto je wyhodował? Ja przyjmuję filmowe założenie że Saruman i mam względny spokój.

Uruk-hai występują w trzech oficjalnych zestawach pierwszego rzutu LotR-a: 947194749476 oraz w jednym zestawie promocyjnym. Ja posiadam ten ostatni i jego videorecenzję możecie znaleźć tutaj: klik. Pomimo mojego pierwotnego sceptycyzmu względem tych postaci, można je uznać za bardzo dopracowane, dobrze odwzorowane i… ładne, jakkolwiek to nie zabrzmi.

Orkowie z Morii. Zgniłozielona skóra. Nadrukowany dwustronnie na torsie, niedbale wykonany pancerz. Dwustronna główka, przedstawiająca dwie, niemalże identyczne twarze – acz jednak różniące się drobnymi detalami. No i piękne, dedykowane serii czarne orkowe włosy z wyraźnie podkreślonymi uszami – rzecz jasna w zielonym kolorze – nawiązującymi do elfiej przeszłości orków. Występują jedynie w zestawie 9473 z pierwszego rzutu serii.  Jako uzbrojenie dostajemy zakrzywione miecze, znane z serii Fantasy Era oraz… Urukowe tarcze!?

Początkowo postaci które bezapelacyjnie, podobały mi się w serii najbardziej. Nadal budzą we mnie sympatie jako minifigi same w sobie, tylko… czym one właściwie są? Filmy i książki są zgodne – mamy trzy rasy człekokształtnych kreatur: Goblinów, Orków i Uruki – będące mieszanką dwóch poprzednich. A jak się za chwilę z tego artykułu dowiemy, w pozostałych zestawach dostajemy ‚Orków Mordoru’ – których z powodzeniem możemy nazwać ‚Zwykłymi Orkami’. Wiemy też że Moria to dawna siedziba krasnoludów, którą ‚Zwykłe Orki’ podbiły. Czym więc są Orkowie z Morii? Ja niestety nie wiem.

Gobliny. Skóra w kolorze Dark Tan. Nóżki przedstawiające strzępy ubrania. Dwustronna główka, obrazująca dwie niemal identyczne twarze, różniące się jedynie zarysowanymi delikatnie rysami i stanem uzębienia. Oddzielny element, służący za powiększeniu czaszki i nadaniu uszu naszym goblinom oraz nader wszystko dwa – całkowicie odmienne rodzaje, dwustronnie nadrukowanego torsu – co jest tym bardziej imponujące że goblińskich wojowników dostajemy tylko w zestawie 79010 i tylko dwóch!

Jako uzbrojenie, otrzymujemy standard – zniszczone miecze z Fantasy Era i siekiery na bazie kości. Choć generalnie, trzeba brać pod uwagę, że z uwagi na różnorodność przedmiotów obecnych w goblińskiej siedzibie, możemy wsadzić im do rąk z czystym sumieniem absolutnie wszystko – od wideł po włócznie.

Jeśli chodzi o poziom odwzorowania, to figurki są jak najbardziej zgodne z filmem. Czy z książką co prawda nie pamiętam, ale zakładam że tak. Coś więcej o goblinach? Cóż… też chciałbym coś o nich więcej wiedzieć ale niestety nawet na internetowej Śródziemie Wiki ani w posiadanej przeze mnie książce „Atlas Śródziemia” Karen Wynn Fonstad nie ma o tym ani słowa. Choć w drugim przypadku pewnie dlatego że ów ‚Atlas’ skupia się na mapach poszczególnych rejonów tej krainy… ale jakoś trzeba było Wam przemycić informację o istnieniu tej książki. Na szczęście choć nie wiemy o nich dużo, wiemy na pewno że są, a to jak widzimy na wyżej pokazanym przykładzie, też jest sporym plusem jeśli chodzi o te serie zestawów.

Ogólnie rzecz ujmując figi są wzorowo dopracowane i wyglądają bardzo przyzwoicie. Jedyne co im możemy zarzucić to fakt iż nawet przy założonych ‚uszach’, widać z tyłu fragment drugiej twarzy. Ale to niestety nie jest nic nowego, bo tak samo wyglądają niemalże wszystkie postaci serii Legends of Chima – a przynajmniej na pewno Lwy i Krokodyle.

Orkowie Mordoru. Darktanowa skóra. Ciemnobrązowe nogi bez nadruku oraz ciemobrązowy tors z dwustronnym nadrukiem orkowej skórzanej zbroi. Obustronnie nadrukowana główka, z przodu posiadająca ozdobioną ćwiekami orkową twarz, z tyłu natomiast tył głowy umożliwiający nienoszenie żadnego hełmu czy włosów. Niektórzy Orkowie posiadają również włosy – jednakie z tymi występującymi u Orków z Morii, tyle że z dostosowanymi kolorystycznie uszami. W rękach noszą wszelakiego rodzaju uzbrojenie. Można też u nich spotkać napierśniki i pewien charakterystyczny hełm – kolejne Urukowe akcesorium które gdzieś tam się zaplątało i wylądowało gdzie nie trzeba.

Postaci występują w jednym zestawie zeszłorocznego LotR-a: 9476 oraz w dwóch których jeszcze nie możemy uświadczyć w sklepach 79007 i 79008 – ich zdjęcia zamieściłem w 24 odcinku Morza Studów: klik. Orka Mordoru można spotkać również w formie breloczka którego możecie zobaczyć w mojej videorecenzji: klik.

Nie trzeba chyba wspominać że fabularnie wszystko z orkami jest w porządku. Nie wiadomo tylko jak to z tym ich ‚nieznoszeniem promieni słonecznych’ ale to problem szerszy i wychodzący mocno poza ramy świata klocków. Niby przed bitwą o Minas Tirith zapadły ciemności, ale wcześniej jakoś ci orkowie się w tym Osgiliath bronili i biegali razem z Urukami od Sarumana wraz z Pipinem i Merrym, jakkolwiek sympatycznie i sportowo by to nie zabrzmiało…

Figurki same w sobie prezentują się świetnie, abstrahując od faktu iż ork z włosami ma uszy których u jego łysego pobratymcy już nie uświadczysz. W obliczu ilości w której występują -a raczej, będą występować- w zestawach, pojawia się jednak pewien zarzut. Każdy Ork Mordoru ma ten sam tors. I nader wszystko – każdy Ork Mordoru ma tę samą twarz – do tego twarz ozdobioną ćwiekami więc bardzo mało uniwersalną. Jest to w obliczu różnorodności i dopracowania innych, pomniejszych jednostek, zarezerwowanych dla pojedynczych zestawów, zachowanie wręcz karygodne i całkowicie niezrozumiałe. No i do tego wszystkiego pojawia się zarzut, że statystycznie jedynie jeden na sześciu Orków Mordoru dostaje włosy – choć on akurat nie jest aż tak bolesny w obliczu obecności opisywanych przeze mnie niżej – ostatnich już, postaci…

Orkowi Łowcy. Kolejna fanaberia lego mająca na celu zwiększenie ilości figurek do skolekcjonowania. Tym razem nie jest aż tak bzdurna i nachalna, jak w przypadku orków z Morii i de facto nie jest też nowym okazem kolekcjonerskim. Przy założeniu że Uruk-hai są krzyżówką Orka i Goblina – Orkowych Łowców można było by nazwać Urukami, są bowiem złożone z torsu, główki i włosów należących do Orka Mordoru i nóżek Goblina.

Czyli de-facto dostajemy Orka Mordoru z obdartymi spodniami. Orkowi łowcy dosiadają Wargów. Noszą miecze i łuki. Najważniejszą ich jednak cechą jest to, że wszyscy posiadają włosy – tym samym zawyżając całkiem przyzwoicie średnią. Są dostępne jedynie w zestawie 79002 – którego videorecenzje mojego autorstwa znajdziecie tutaj: klik. No i generalnie nie ma co dużo o nich mówić – ich części składowe poddałem ocenie wyżej.

Jeszcze tylko małe zestawienie i przechodzimy do podsumowania.

Podsumowując: Minifigi szeregowych żołnierzy zła zostały wykonane dobrze, z dużą dbałością o szczegóły i detale. Znajdziemy tu jednak, zarówno niepotrzebnie wykonane postaci, jak i postaci wykonane niezadowalająco. Wydaje mi się że istniało jedno rozsądne wyjście: nadać Orkom z Morii ten sam kolor skóry co tym Mordoru. Wówczas mielibyśmy w orkowych szeregach znacznie większą różnorodność – bez zbędnych różnic w kolorze skóry. Na to już niestety nikt już nie ma wpływu. -Istnieje natomiast nadal możliwość wręczenia Orkom Saurona goblińskich twarzy i… tym podobnych eksperymentów.- Generalnie rzecz biorąc jednak, jakby nie patrzeć –  jest dobrze. Lego się postarało – okej, można odnieść wrażenie że dopracowało wszystko w 90% i odpuściło sobie przy końcu, ale -zaznaczę ponownie- i tak jest dobrze, nawet przy powszechnym założeniu ‚płacę za licencję, mam prawo żądać wysokiej jakości’. Wszystkie postaci mają nadrukowane dwustronnie torsy i główki, dedykowane elementy i różnorodne uzbrojenie więc zamiast narzekać, możemy swobodnie kupować przypadające nam do gustu zestawy i podziwiać rosnącą na naszych półkach armię Mordoru czy Isengardu.  No i nie zapomnijmy na czele naszej armii postawić wielkich dowódców, pojedynczych jednostek zarządzających mniej lub bardziej inteligentną zieloną, czerwoną czy czarną masą.

To by było na tyle na dzisiaj. Widzimy się w następnym odcinku MS Minifigi. Tym razem zapewne w formie video. Choć kto wie, możliwe że dane Wam będzie też przeczytać o wielkich dowódcach, czy innych takich… kiedyś.

Zdjęcia pochodzą z serwisu: bricklink.com

Read Full Post »

Jak pewnie pamiętacie, jakiś czas temu pisałem tutaj o tym co nasza ulubiona firma zabawkarska szykuje dla nas z serii LotR na drugą połowę roku. Od tego czasu sytuacja się zmieniła. Pojawiły się oficjalne zdjęcia z Toy Fair 2013, na których wszystkie te zestawy widzimy, pojawił się też nori – który zaczął je komentować i wstawiać komentarze Barda na swojego bloga. I o ile co do komentarzy noriego nie mam większych zastrzeżeń… Bard… jak każdy Bard – mówi rzeczy z którymi nie wszyscy się zgadzają. Czas więc przedstawić opozycję. Opozycję czy raczej polemikę z ‚Caslte 2013 okiem Dżaskra‚. 

Castle – bez wątpienia jedna z najbardziej kultowych i ponadczasowych serii LEGO, wracała do nas już wielokrotnie, pod wieloma postaciami, przechodząc powoli od czasów wiecznie uśmiechniętych żółtych ludzików, do dwustronnych nadruków na torsach i główkach … też żółtych, choć już nie zawsze. Od serii Castle wzięła się nawet zwyczajowa nazwa grupy budowniczych – Castlowcy, zawierająca w sobie zlepek fanów przeróżnych średniowiecznych motywów i systemów budowania. Jednym z symboli Castle zawsze były niezmienne legowe konie. W zeszłym roku pojawiły się konie nowe. Czas przyszedł więc i na nową serię Castlową. Po raz kolejny nazwaną ‚Castle’. Przyjrzyjmy się co nam oferuje.

Najmniejszy zestaw serii, jak przystało na tegoroczne najmniejsze zestawy prezentuje się bardzo dobre. Powiedział bym nawet więcej – jest świetny. I bynajmniej nie mam tutaj na myśli faktu że dostajemy tu aż 4 pięknie wykonane minifigurki rycerzy – bo nie to jest tym co stanowi jego świetność. Kluczowym elementem jest niezwykle bogate wyposażenie. Coś co przywodzi na myśl serie the Lord of the Rings i Hobbit – a co jak mi się błędnie zdawało, zarezerwowane zostało dla zestawów licencjonowanych. Przy relatywnie małej wielkości zestawu mamy skrzynię, skarb, całkiem sporą garść zielonych elementów i rośliny. I to całkiem sporo roślin! Dodajemy do tego jeszcze pieska i już mamy świetny mały zestaw. ;)

Drugi co do wielkości zestaw nie jest już tak spektakularny jak poprzednik ale nadal jest dobry. Dostajemy coś w rodzaju fragmentu ukrytych w lesie ruin, również z delikatnym roślinnym akcentem, strzelające dziwajło – stające się już powoli nowym standardem i całkiem przyjemny powóz więzienny który nareszcie wygląda na tyle realistycznie że jestem w stanie uwierzyć w to że ciągnący go koń, jest w stanie go ciągnąć. No i przede wszystkim dostajemy konia wraz z nową nakładką na głowę (która zapewne ma jakąś specjalistyczną nazwę). Warto też zauważyć że z uwagi na ruchome nogi konia nie znajdziemy tu starego typu elementu udającego liny łączące powóz ze zwierzęciem – a w zamian za to nowy i całkiem przyjemnie wyglądający system. I gratis żabka – takie podejście mi się podoba!

Trzeci zestaw również jest dobry – abstrahując od kiczowatej machiny oblężniczej które w tej serii wyjątkowo projektantom nie wyszły. Znajdziemy tu kilka ciekawych rzeczy takich jak kompletnie uzbrojony rycerz na koniu wraz z nowym przystosowanym to stania na tylnych nogach kropierzem czy całkiem przydatne zamkowe kraty, ale generalnie jakiegoś większego polotu nie ma.

Zestaw czwarty – góra czarodzieja. I w tym momencie Bard zaczyna swoją bezpodstawną krytykę. Co ja myślę o zestawie? Podobają mi się figurki. Podoba mi się że po raz kolejny pojawia się postać żeńska. Podoba mi się to że znajdziemy tutaj zarówno rośliny jak i całkiem duże ilości koloru zielonego. Podoba mi się że zamieszczono tu szczura. I podoba mi się Smok. Tak, smok. Dlaczego?

Należę do tej grupy ludzi która lubi ‚duże zjunioryzowane figi’, bo myśli logicznie. Jeśli uważamy szczura czy konia za pełnoprawnego obywatela klockowego świata i nie wyobrażamy sobie by ktoś takiego konia zbudował z klocków zamiast wstawić ‚jednoczęściówkę’, zaakceptujmy fakt że inne stworzenia też mają prawo zostać tak odwzorowane i traktujmy je na równo z tym koniem czy szczurem. Ja na ten przykład postawiłem sobie zasadę że wszelkie żywe stworzenia w lego muszą być takimi formami. Z klocków budujemy budynki – nie żywe postaci. Wyjątek można zrobić dla pająków które po prostu muszą mieć dziesiątki stawów – bo tak. Ale to tylko wyjątek od zasady. Co jest jeszcze dobre w tym smoku? Nie zmienił się od Castle FE! Co oznacza że nie będzie zaprzeczał istnieniu tamtych smoków swoją doskonałością i pięknem. Podoba mi się to bo wygląda na to że LEGO stworzyło wreszcie pewien smoczy kanon i jest nadzieja że następne ziejące ogniem istoty będą według niego robione.

No i zestaw ma jeszcze jedną wielką zaletę – schody! Nawet nie wiecie jak irytowało mnie to że czaszka czarodzieja z Fantasy Era nie miała żadnego rozsądnego wejścia co czyniło konstrukcje z założenia całkowicie bezsensowną i jedyną jej zaletą był ładny wygląd na półce. Jeden z najbardziej udanych zestawów serii.

Zamek. Esencja każdej zamkowej serii, skrytykowana na wszelkie możliwe sposoby przez opiniotwórców – w tym przez naszego Barda. Że nie ma polotu. Że nie ma powiewu świeżości. Że machina oblężnicza jest słaba. Powiem szczerze że nie wiem czym set zasłużył sobie na taką krytykę… choć machina oblężnicza rzeczywiście okropna. Pod względem zastosowanych elementów i figurek jest całkiem przyzwoicie. No i są zielone podstawki i tanowe cegiełki – więc jeszcze lepiej.

Summa summarum
Z początku chciałem się odnieść do opinii Barda – nie robiłem tego może zbyt często podczas opisywania setów ale zrobię to teraz – w podsumowaniu. Castle 2013 nie jest serią przełomową i fenomenalną. Nie jest hitem który zapamiętamy na lata i który na serwisach aukcyjnych będzie sprzedawany po makabrycznych cenach za jakiś czas. Jest powtarzalny i nie ma w sobie fantastyki. Tylko dlaczego miało by to nam przeszkadzać? Dlaczego chcemy żądać za każdym razem czegoś więcej? Czegoś lepiej? Zestawy są bawialne, w miarę ładne i zgrabne i posiadają całkiem sporą garść przydatnych elementów. Zainteresują też pewnie nie jednego młodzika który dzięki tej serii będzie za 10 lat cenionym Castlowcem. Czego chcieć więcej? Powagę, patos, dopracowanie i piękną opowieść mamy w seriach na podstawie książek Tolkiena i tam osoby starsze powinny szukać czegoś dla siebie. Jak więc brzmi moja opozycyjna myśl? Dobre Castle nie jest złe o ile szybko się skończy bo przecież walczymy o to żeby LotR na stałe wstąpił do katalogów Lego niczym Star Wars, co nie? ;)

Read Full Post »

 Pewnie wielu z was zastanawia się czemu Ryszard ‚Allemov’ postanowił napisać wam o nowościach ze świata klocków na blogu? Cóż, tak się składa że 8studs – główny polski informator w tych kwestiach, od pewnego czasu trwa w letargu i czas by jego miejsce zajął choć w pewnym stopniu mój blog, bo w końcu ktoś o tym was informować musi, a Morze Studów nie ukazuje się już tak często…

Zastanawiacie się jak będą wyglądały klocki Lego LotR na drugą połowę 2013? W internecie krążą już całkiem wyraźne zdjęcia tego co dostaniemy, a jednak – paradoksalnie wszystkie są oznaczone z każdej możliwej strony napisem mówiącym nam że są one tajne i rozpowszechnianie może wiązać się z problemami. Sprawa się o tyle komplikuje że choć w zeszłym roku krążyły bardzo podobne zdjęcia, nie przywiązywano do tego takiej wagi bo zabawki z tej serii pokazano na London Toy Fair 2012, podczas gdy w tym roku – krótko mówiąc tak się nie stało. Jak więc będą wyglądać zestawy? Wiadomo że będą cztery.


 79005 Bitwa Czarodziejów – dostajemy Gandalfa Szarego, bez płaszcza i czapki – ale za to z włosami, oraz Sarumana który wygląda dokładnie tak jak ten przedstawiony na plakatach gry Lord of the Rings. Cena to pewnie jakieś 55 zł.

79006 Dom Elronda – dostajemy Elronda i Arwenę z pięknymi odwzorowanymi fryzurami z filmu. Do tego mamy Gimliego i Froda oraz całkiem klimatycznie zapowiadający się zestaw za jakieś… 135 zł?

79007 Czarna Brama Modroru – drugi po Sarumanie zestaw który po prostu muszę mieć. Dostajemy Gandalfa Białego – który posiada czuprynę identyczną z tą Sarumana z tą jednak różnicą że jest ona w całości biała a nie jak u Sarumana – częściowo Szara. Warto zaznaczyć że jak i Saruman posiada biały płaszcz. Ponadto znajdziemy tu też Aragorna w całkowicie nowym obliczu, z płaszczem i ozdobnikami oraz świetnie odwzorowanego Rzecznika Saurona wraz z dwoma orkami z Mordoru o których szerzej napiszę za chwilę. A – no i przede wszystkim największy atut tego zestawu czyli Wielki Orzeł, którego tak nam brakowało w Ataku Wargów. Brama nie wygląda na zbyt wielką i figurek nie jest zbyt dużo – myślę więc że cena będzie oscylowała w okolicach 200-300 zł. Szkoda, bo nie ma tu tylu świetnych części jak w drzewie od wargów.

79008 Statek Mordoru – pierwsze pytanie jakie nasunęło mi się przy oglądaniu pierwszych niewyraźnych zdjęć to to czy dostaniemy tutaj walkę Nieumarli vs Załoga Statku czy raczej Nieumarli vs Orkowie. Okazało się że… oba. W zestawie: Król Nieumarłych, Dwóch jego martwych i świecących w ciemności pobratymców, po raz kolejny jednakich z tymi przedstawionymi w grze, dwóch orków mordoru, jeden korsarz z północy oraz komplet bohaterów: Gimli, Aragorn i Legolas. Cena pewnie będzie zawrotna, więc nawet o niej nie wspominajmy. Warto zaznaczyć że to jak dotąd najbardziej obfity w figi zestaw serii – również biorąc pod uwagę Hobbita!

No a teraz o tym co już mi się nie podoba. Czyli o Orkach. Choć modele nie mają zapewne, jeszcze ostatecznego kształtu, obrazki bohaterów nie wyglądają na prototypy więc można wnioskować że to co na nich widzimy zastaniemy za kilka miesięcy na półkach sklepowych. Wszystkie figi są niezwykle piękne i dopracowane. Tylko z orkami Mordoru jest pewien problem. Jeden z nich nosi na głowie hełm Uruka… szykuje się więc kolejna wpadka rzędu tej z Urukową tarczą daną orkowi z kopalni Moria. A, no i warto wspomnieć że wszystkie orki mordoru są łyse i nie mają tej fajnej czupryny. Wychodzi więc na to że wraz ze spodziewanym spadkiem wartości rynkowej łysych orków możemy się spodziewać wzrostu ceny czupryn, bo średnia  liczba czupryn na orka spadnie drastycznie. Od takie moje przewidywania rynkowe.

Cóż. To by było na tyle o LotR na drugą połowę roku. Mam nadzieję że dowiedzieliście się dużo. Zachęcam też do szukania zdjęć – dla co bardziej rozgarniętych nie powinno być problemem ich znalezienie. Ja ograniczę się do wstawienia obrazka z gry i zapowiedzenia prawdopodobnego pojawienia się kolejnego artykułu o nowościach na lato oraz vloga w którym to wszystko podsumuję.

Read Full Post »

Ponarzekałem sobie dziś w poprzedniej notce i wypadało by trochę dla równowagi pomyśleć, popisać czy też w waszym przypadku – poczytać o czymś przyjemniejszym.

Zaczął się 2013 rok. Wszystkie nowości o których rozpowiadałem się swojego czasu w Morzu Studów w ciągu kilku następnych dni zaczną zapełniać półki sklepowe. A było tego zapowiedziane bardzo dużo i trudno mi było powiedzieć wam o wszystkim, wszystko skomentować przed kamerą a nawet nad wszystkim się zastanowić czy dobrze przyjrzeć. Dziś więc przeglądając to wszystko jeszcze raz i na spokojnie powiem wam, co ja widział bym z tego wszystkiego w swojej kolekcji i co za tym idzie – na swoim kanale.

Na początek weźmy się za Hobbita. Yhh… jak można poprawić sobie nastrój ciągle wracając do tego samego tematu? Nic to. Uznajmy hipotetycznie że film jest świe… dob… przeciętny i kontynuujmy… Jakby nie spojrzeć na sam film, dwa zestawy są naprawdę dobrze zrobione i warte szczególnej uwagi. I mam tu na myśli 79002 oraz 79001. One również lądują na mojej liście Must Have, jako pierwsze.  Z zaznaczeniem że jeden z nich już mam. Od jakiegoś pozytywu trzeba tę listę zacząć.

Następną wartą uwagi serią jest tegoroczny hit – a raczej seria na takową kreowaną: Legends of Chima. Widząc postaci stwierdziłem że zapowiada się całkiem nieźle. Widząc elementy służące do gry, tak jak w przypadku spinnerów nie zachwyciłem się. Zachwyciła mnie natomiast ilość i jakość elementów które razem z tymi cosiami zobaczyłem. Widząc set 70104 po prostu popadłem w ekstazę.

Liście tropikalne w nowym kolorze Lime, aż w czterech sztukach! Cztery łuki w brązowym kolorze – gałęzie do drzew. Cztery lwy które kiedyś otrzymać można było tylko po dwa w wielkich setach zamkowych. No i na dokładkę cały komplet kryształów stworzonych dla serii i zielone roślinki których nigdy nie za mało. Figurka też niczego sobie. Powiedzcie sami czy to nie jest warte ceny 40 zł? -Oczywiście że jest! Tylko że to nie kosztuje 40 zł jak spinnery ninjago tylko 65… a na domiar złego okazuje się że to nie są cztery gałęzie tylko dwa połączone łuki. Ten set nie ląduje na mojej liście must have, choć miał na to szanse i będę wypatrywał przecen na niego. Chyba w LoC będzie trzeba zostać przy polybagach. Które kreują się całkiem ciekawie… ale nie mają w sobie tych lwów.

No dobrze, skoro Legendy mamy za sobą przejdźmy do innej popularnej serii. Do Friendsów, a konkretniej do zwierzątek w saszetkach o których też wspominałem we wiadomym odcinku vloga. A wygląda to generalnie tak:
Ja wiem że to jest kolorowe i fikuśne. I w sumie to główny powód dla którego zwierzaczki robią już w tym momencie furorę i tyle osób jet na nie chętnych. Ja na ten przykład przeglądając pierwszy zeszłoroczny katalog od razu zainteresowałem się w Friends postacią Jeża który po prostu jest niesamowity i pociągało jak i nadal pociąga mnie do niego – ale jest też kilka innych racjonalnych argumentów. Które pewnie niektórzy uznają za tłumaczenie siebie jako zainteresowanego.  Pierwszym z nich jest cena. Ponoć ma wynosić 17 zł i jak dla mnie – szczególnie przy porównaniu z cenami poprzedników jest bardzo atrakcyjna. Drugim jest fakt że takoż jak i w Chima, w wielu setach znajdziemy tu ogrom ciekawych elementów. Osoby nie posiadające marchwi, jabłka czy ryby mogą je na ten przykład łatwo pozyskać. Ale są tu też większe rarytasy:
* Widły – legendarny wręcz Castlowy element, ongiś niczym indyk bardzo rzadki, teraz zaczyna się pojawiać coraz częściej ale w większości w setach dużych (naprawdę dużych!) i to w małej ilości (naprawdę małej!). I do tego widły te występują w seciku z jeżem!
* Muszla małży – nie wiem czy jest bardzo rzadka ale zawsze chciałem ją mieć. Może nie jest tak funkcjonalna jak jabłko ale robi wrażenie i pasuje do klimatów Castle.
Z pośród naszych zwierzątek więc aż dwa lądują na liście Must Have: 41019 – za muszlę, liść oraz całokształt przydatnych elementów w przydatnych kolorach. I nader wszystko: 41020 – za widły, jeża, widły, jabłko, liście których nigdy nie za wiele, ogół przydatnych elementów w przydatnych kolorach i za widły. Istnieje też jakaś tam szansa że skuszę się na którąś z pozostałych torebek, ale one już must have-ami nie są.

Kończąc już temat początku roku 2013 spójrzmy jeszcze na sety podstawowe. Spodobał mi się jeden…

Wiem, wiem. Znowu set dziewczęcy. Też jestem tym moim gustem przerażony, ale czy to moja wina że tanie sety z dobrymi elementami  lego produkuje z dedykacja dla dziewcząt? Tak. Niska cena i dobre elementy to moje argumenty dla tego zestawu. Za 33 złote bez grosza dostajemy nowego legowego konia niestety w kolorze brąz, choć… lepsze to niż różowy, blondwłosą księżniczkę a trzeba wam wiedzieć że w Castle kobiety to rzadkość a mi jeszcze żadna blondynka w udziale nie padła, płotki, złote kryształy, marchew, szczotkę do włosów, sporo całkiem przydanego koloru lime, kryształ, koła i uprząż od wozu, całkiem sporo tych, nowych ciekawych kwiatków, okno jakiego jeszcze nie miałem i talerzyk który tak jak pozostałe elementy setu były by świetne. Gdyby nie były różowe!
Mówiąc krótko – dla takiego Castlowca jak ja – opłaca się. Cholernie się opłaca, tak właściwie i rozsądek budowniczego nakazywał by przesunąć ten set na pierwszą pozycje must have listy. Więc tak, ten set ląduje na must have liście. Ale nie na pierwszej pozycji bo… to seria dziewczęca! A ja w tym roku kończę 18nastkę! Yghhh….

Wielkie nieba! Czyżbyśmy… taaak! Zapomnieliśmy o Minifigures series 9! Spójrzmy na zdjęcie zbiorowe jeszcze raz…

Generalnie rzecz ujmując. Ciężko nie wsadzić połowy tych figów na listę Must Have. Ale postaram się ograniczyć do minimum… Elfka, Fioletowa Miksturka z Facetem Gratis i Wróżbiarka z tarotem. To są absolutne Must Have. A nad Syrenką, Imperatorem, Rycerzem, Cyklopem, Sędzią, (…) się jeszcze zastanowię. Ważne jest natomiast to co zaznaczył Bard. Gdybym się pomylił w macaniu generalnie nie był bym zawiedziony. No, może poza tą rolkarką która jest po prostu fatalna.

 No to co? Możemy przechodzić do drugiej połowy roku? Możemy. Aczkolwiek piszę to już godzinkę a o drugiej połowie roku wiemy niewiele więc będę się streszczał. Nie planuję zakupić nic z Lone Ranger bo po prostu są lepsze sety do zdobycia. Muszę mieć Bitwę Czarodziejów z Sarumanem i Gandalfem, muszę mieć też,  niestety, Czarną Bramę która będzie zapewne niesamowicie kosztowna i pewnie właśnie dlatego tego punktu listy nigdy nie spełnię. Muszę mieć również figurkę Studentki Chemii z 10 lub 11 serii Minifigures bo ma mieć dwie miksturki i całkiem możliwe że w nowych kolorach – żółtym i niebieskim, choć to niestety może też być fioletowy i zielony… albo fioletowy i żółty! i tak dobrze… i na koniec: muszę mieć coś z powracającego Castle. Cokolwiek.

Tak, to jest moja cała Must Have lista na rok 2013, z podkreśleniem pierwszej połowy o której wiemy oficjalnie co bę… co jest w sklepach. Mam nadzieję że tym nielicznym osobą które tę notkę w całości przeczytały, usatysfakcjonował ten artykuł i zmusił do zastanowienia nad tym czy warto dodać choć jeden z wymienionych tu setów, do swojej własnej – osobistej must have listy.

Na koniec małe pytanie: Jakie są wasze must have? Piszcie, jeśliście przeczytali. ;)

Read Full Post »

 Wielki powrót serii the Lord of the Rings oraz Castle!? Saruman? Smok? Gandalf Biały? Statek o Czarnych Żaglach? Lone Ranger? Zapraszam was na podróż po… moich przeczuciach, silnych przeczuciach, na drugą połowę 2013 roku!

Kanał Morza Studów na YouTube
Morze Studów na Facebooku

Read Full Post »

Dwa tygodnie temu poinformowałem was o złożonym zamówieniu, tydzień później napisałem że zestawy już doszły i zapowiedziałem recenzje. Warto było by więc napomknąć o fakcie iż wszystkie trzy zestawy zostały już zrecenzowane oraz podsumować krótko zakup.

Tak więc podsumowując, zakup całościowo uważam za bardzo u dany i zgodnie z moimi przewidywaniami największe wrażenie zrobiły na mnie zestawy z serii na podstawie ekranizacji Tolkienowskiej trylogii. Pewnym zaskoczeniem jednak okazał się fakt iż pomimo wszystko najbardziej zadowolony jestem z ze zrecenzowanego na samym początku Froda z aneksem kuchennym, a nie – tak jak przewidywałem, z Uruka-Hai który nie wiedzieć czemu nie wywarł na mnie aż takiego wrażenia, jakiego się spodziewałem. Jeśli natomiast chodzi o polybag z serii Monster Fighters, choć w porównaniu z zestawami LotR-a wypada słabo, ustawiony obok polybagów City, Ninjago, Duplo, Star Wars i Friends – prezentuje się wręcz przewspaniale i wybornie.

Suma summarum więc, żadnego zakupu nie żałuję, cieszę się natomiast że nie zdecydowałem się zamówić pozostałych zestawów pochodzących z promocji w dzienniku the Sun, bo choć teoretycznie 15 zł za sztukę można uznać za wielką okazję, wolę zaoszczędzić te fundusze na jakiś zestaw z serii Hobbit. (Której nota bene jeszcze nie ma w polskich sklepach ku mojemu poirytowaniu, a nawet nie zapowiada się by się rychło pojawiły bo ekspedientki zapytane o nie odpowiadają „Nie chodzi aby o grę Hobbit?” „Ymmm… mamy Lorda, Monstera, ale Hobbita… nie, niestety nie”…)

PS. Istnieje pewne prawdopodobieństwo że na kanale wkrótce pojawią się 24 filmy dotyczące pewnego tegorocznego kalendarza adwentowego opartego na znanej licencji, ale cii… na razie to tylko informacje nieoficjalne. ;)

Kanał Morza Studów na YouTube
Morze Studów na Facebooku

Read Full Post »

Tego nie trzeba komentować! Wkrótce Recenzje!

Kanał Morza Studów na YouTube
Morze Studów na Facebooku

Read Full Post »

Powiedziałem sobie że nie będę pisał tu o każdej mojej recenzji… trudno jednak nie wspomnieć o nowym odcinku Morza Studów! 

 Tematem przewodnim po raz drugi już są nowości, planowane na 2012 rok lub grudzień 2012 przez Lego. Poznajemy więc oficjalne ceny zestawów Hobbita, mamy okazję zobaczyć zestawy z nowej kosmicznej linii oraz dziewiątej serii minifigurek. Ponadto vlog prowadzony jest bezpośrednio ze stolicy naszego państwa, co prawda film traci trochę na studyjnej jakości dźwięku i obrazu ale rekompensuje to naturalność zaistniałych materiałów. Zapraszam do oglądania!

PS. Tych którym spodobała się technologia obrazu w obrazie stosowanej w montażu przez Adiego, muszę zasmucić – ten odcinek montowałem ja…

Kanał Morza Studów na YouTube
Morze Studów na Facebooku

Read Full Post »

Całkiem niedawno ruszyła promocja w angielskim szmatławcu (jak go określił nori, na swoim blogu) „The Sun” zakładająca codzienną możliwość zdobycia nowego polybagu wraz ze wspomnianą gazetką przez kolejnych 9 dni. Owocem promocji było rozpowszechnienie na szeroką skalę owych setów – w większości bardzo udanych – i co ważniejsze, z interesujących mnie serii.
Nie trzeba było długo czekać żeby nasze, polskie Allegro, zostało zasypane przez oferty, z początku niewspółmiernie wysokie – po czasie jednak osiągające ceny które mieszczą się w moim zasięgu.  Tak o to zamówiłem dziś trzy interesujące mnie polybagi (15 zł sztuka) i wszystko wskazuje na to że wkrótce pojawią się one na moim kanale. Wiecie które? Wiecie…

https://i0.wp.com/farm9.staticflickr.com/8331/8105017559_d05b31f6c6_o.jpg

PS. To nie jedyne Polybagi które zawitają wkrótce na moim kanale – 30060 Duplo Farm Set już zrecenzowany czeka na obróbkę! 

Kanał Morza Studów na YouTube
Morze Studów na Facebooku

Read Full Post »