Witajcie! Ja nazywam się Ryszard Kowalak a to jest MS Minifigi – odcinek na swój sposób niezwykły, bo pierwszy który postanowiłem przedstawić Wam w wersji pisemnej. Na wszelki wypadek podkreślę – część odcinków z tej serii nadal będzie tworzona w formie video!
Dziś zajmiemy się zagadnieniem jednostek zła występujących w obrębie serii LotR oraz Hobbit, zarówno w dotychczas wydanych rzutach, jak i tym nadchodzącym w połowie tego roku. Jak pewnie zauważyliście celowo użyłem słowa jednostek, a nie postaci czy bohaterów. Mowa bowiem nie o imiennie nazwanych wielkich dowódcach, pojedynczych jednostkach zarządzających mniej lub bardziej inteligentną zieloną, czerwoną czy czarną masą. Mowa właśnie o tej masie – o zwykłych i przeciętnych – słowem o minifigach, których z powodzeniem możemy mieć ilość dowolną i stworzyć z nich większy lub mniejszy oddział – czy w porywach nawet „małą armię”.
W obrębie serii na podstawie filmowych adaptacji literatury Tolkiena dostajemy całkiem sporo takich kreatur. Nawet więcej niż można było by oczekiwać! Są niebanalne, mniej lub bardziej różnią się od siebie, no i oczywiście mają swoje wady i zalety. Postaram się więc wam je, jedną po drugiej przybliżyć. Zaczynamy!
Uruk-hai. Najpopularniejsze figurki pierwszego rzutu serii LotR. Ciemnoczerwona skóra. Torsy i nóżki z nadrukiem w postaci charakterystycznego skórzanego stroju. Zarówno tors jak i główka zadrukowane obustronnie – co jest standardem dla serii. Z drugiej strony główki znajdziemy drugą twarz, różniącą się swoim wyrazem oraz obecnością białej ręki Sarumana.
Choć wszystkie Uruki posiadają ten sam tors, główkę i nóżki to dano nam dość spore możliwości modyfikacji ich wyglądu. Pierwszym z nich jest rzecz jasna wspomniana dwustronnie nadrukowana twarz. Kolejnymi natomiast są elementy ekwipunku takie jak tradycyjny legowy napierśnik w kolorze Pearl Dark Gray oraz hełm specjalnie dedykowany tym postaciom. Kompozycje dodatkowo uzupełniają kolejne odwzorowane z filmu dedykowane im akcesoria – miecz i tarcza, w zastępstwie których niestety nazbyt często dostajemy halabardę. Wisienką na torcie jest fakt iż zarówno tarcza jak i hełm występują również w wersji z nadrukiem Sarumanowej ręki, choć jedynie w zestawie 9476, i do tego wszystkiego dochodzi jeszcze możliwość wsadzenia na głowę minifiga czupryny, tworząc coś na kształt dowódcy oddziału, czy może raczej ignoranta nie stosującego się do zasad bhp.
A jak to wygląda z perspektywy książki i jej ekranizacji? Cóż, film pod względem pochodzenia tych bestii, odbiega od książki ale podstawowe założenie -Uruki to krzyżówka Goblinów i Orków- i wygląd jest mniej więcej ze sobą spójny i pod tym względem minifigi możemy uznać za jak najbardziej dobrze odwzorowane. Spójne jest też to że są one silniejsze i wytrzymalsze od pozostałych ras i nader wszystko – odporne na promienie słoneczne. Niespójności zaczynają się kiedy zaczynamy się doszukiwać tego skąd się właściwie wzięły – kto je wyhodował? Ja przyjmuję filmowe założenie że Saruman i mam względny spokój.
Uruk-hai występują w trzech oficjalnych zestawach pierwszego rzutu LotR-a: 9471, 9474, 9476 oraz w jednym zestawie promocyjnym. Ja posiadam ten ostatni i jego videorecenzję możecie znaleźć tutaj: klik. Pomimo mojego pierwotnego sceptycyzmu względem tych postaci, można je uznać za bardzo dopracowane, dobrze odwzorowane i… ładne, jakkolwiek to nie zabrzmi.
Orkowie z Morii. Zgniłozielona skóra. Nadrukowany dwustronnie na torsie, niedbale wykonany pancerz. Dwustronna główka, przedstawiająca dwie, niemalże identyczne twarze – acz jednak różniące się drobnymi detalami. No i piękne, dedykowane serii czarne orkowe włosy z wyraźnie podkreślonymi uszami – rzecz jasna w zielonym kolorze – nawiązującymi do elfiej przeszłości orków. Występują jedynie w zestawie 9473 z pierwszego rzutu serii. Jako uzbrojenie dostajemy zakrzywione miecze, znane z serii Fantasy Era oraz… Urukowe tarcze!?
Początkowo postaci które bezapelacyjnie, podobały mi się w serii najbardziej. Nadal budzą we mnie sympatie jako minifigi same w sobie, tylko… czym one właściwie są? Filmy i książki są zgodne – mamy trzy rasy człekokształtnych kreatur: Goblinów, Orków i Uruki – będące mieszanką dwóch poprzednich. A jak się za chwilę z tego artykułu dowiemy, w pozostałych zestawach dostajemy ‚Orków Mordoru’ – których z powodzeniem możemy nazwać ‚Zwykłymi Orkami’. Wiemy też że Moria to dawna siedziba krasnoludów, którą ‚Zwykłe Orki’ podbiły. Czym więc są Orkowie z Morii? Ja niestety nie wiem.
Gobliny. Skóra w kolorze Dark Tan. Nóżki przedstawiające strzępy ubrania. Dwustronna główka, obrazująca dwie niemal identyczne twarze, różniące się jedynie zarysowanymi delikatnie rysami i stanem uzębienia. Oddzielny element, służący za powiększeniu czaszki i nadaniu uszu naszym goblinom oraz nader wszystko dwa – całkowicie odmienne rodzaje, dwustronnie nadrukowanego torsu – co jest tym bardziej imponujące że goblińskich wojowników dostajemy tylko w zestawie 79010 i tylko dwóch!
Jako uzbrojenie, otrzymujemy standard – zniszczone miecze z Fantasy Era i siekiery na bazie kości. Choć generalnie, trzeba brać pod uwagę, że z uwagi na różnorodność przedmiotów obecnych w goblińskiej siedzibie, możemy wsadzić im do rąk z czystym sumieniem absolutnie wszystko – od wideł po włócznie.
Jeśli chodzi o poziom odwzorowania, to figurki są jak najbardziej zgodne z filmem. Czy z książką co prawda nie pamiętam, ale zakładam że tak. Coś więcej o goblinach? Cóż… też chciałbym coś o nich więcej wiedzieć ale niestety nawet na internetowej Śródziemie Wiki ani w posiadanej przeze mnie książce „Atlas Śródziemia” Karen Wynn Fonstad nie ma o tym ani słowa. Choć w drugim przypadku pewnie dlatego że ów ‚Atlas’ skupia się na mapach poszczególnych rejonów tej krainy… ale jakoś trzeba było Wam przemycić informację o istnieniu tej książki. Na szczęście choć nie wiemy o nich dużo, wiemy na pewno że są, a to jak widzimy na wyżej pokazanym przykładzie, też jest sporym plusem jeśli chodzi o te serie zestawów.
Ogólnie rzecz ujmując figi są wzorowo dopracowane i wyglądają bardzo przyzwoicie. Jedyne co im możemy zarzucić to fakt iż nawet przy założonych ‚uszach’, widać z tyłu fragment drugiej twarzy. Ale to niestety nie jest nic nowego, bo tak samo wyglądają niemalże wszystkie postaci serii Legends of Chima – a przynajmniej na pewno Lwy i Krokodyle.
Orkowie Mordoru. Darktanowa skóra. Ciemnobrązowe nogi bez nadruku oraz ciemobrązowy tors z dwustronnym nadrukiem orkowej skórzanej zbroi. Obustronnie nadrukowana główka, z przodu posiadająca ozdobioną ćwiekami orkową twarz, z tyłu natomiast tył głowy umożliwiający nienoszenie żadnego hełmu czy włosów. Niektórzy Orkowie posiadają również włosy – jednakie z tymi występującymi u Orków z Morii, tyle że z dostosowanymi kolorystycznie uszami. W rękach noszą wszelakiego rodzaju uzbrojenie. Można też u nich spotkać napierśniki i pewien charakterystyczny hełm – kolejne Urukowe akcesorium które gdzieś tam się zaplątało i wylądowało gdzie nie trzeba.
Postaci występują w jednym zestawie zeszłorocznego LotR-a: 9476 oraz w dwóch których jeszcze nie możemy uświadczyć w sklepach 79007 i 79008 – ich zdjęcia zamieściłem w 24 odcinku Morza Studów: klik. Orka Mordoru można spotkać również w formie breloczka którego możecie zobaczyć w mojej videorecenzji: klik.
Nie trzeba chyba wspominać że fabularnie wszystko z orkami jest w porządku. Nie wiadomo tylko jak to z tym ich ‚nieznoszeniem promieni słonecznych’ ale to problem szerszy i wychodzący mocno poza ramy świata klocków. Niby przed bitwą o Minas Tirith zapadły ciemności, ale wcześniej jakoś ci orkowie się w tym Osgiliath bronili i biegali razem z Urukami od Sarumana wraz z Pipinem i Merrym, jakkolwiek sympatycznie i sportowo by to nie zabrzmiało…
Figurki same w sobie prezentują się świetnie, abstrahując od faktu iż ork z włosami ma uszy których u jego łysego pobratymcy już nie uświadczysz. W obliczu ilości w której występują -a raczej, będą występować- w zestawach, pojawia się jednak pewien zarzut. Każdy Ork Mordoru ma ten sam tors. I nader wszystko – każdy Ork Mordoru ma tę samą twarz – do tego twarz ozdobioną ćwiekami więc bardzo mało uniwersalną. Jest to w obliczu różnorodności i dopracowania innych, pomniejszych jednostek, zarezerwowanych dla pojedynczych zestawów, zachowanie wręcz karygodne i całkowicie niezrozumiałe. No i do tego wszystkiego pojawia się zarzut, że statystycznie jedynie jeden na sześciu Orków Mordoru dostaje włosy – choć on akurat nie jest aż tak bolesny w obliczu obecności opisywanych przeze mnie niżej – ostatnich już, postaci…
Orkowi Łowcy. Kolejna fanaberia lego mająca na celu zwiększenie ilości figurek do skolekcjonowania. Tym razem nie jest aż tak bzdurna i nachalna, jak w przypadku orków z Morii i de facto nie jest też nowym okazem kolekcjonerskim. Przy założeniu że Uruk-hai są krzyżówką Orka i Goblina – Orkowych Łowców można było by nazwać Urukami, są bowiem złożone z torsu, główki i włosów należących do Orka Mordoru i nóżek Goblina.
Czyli de-facto dostajemy Orka Mordoru z obdartymi spodniami. Orkowi łowcy dosiadają Wargów. Noszą miecze i łuki. Najważniejszą ich jednak cechą jest to, że wszyscy posiadają włosy – tym samym zawyżając całkiem przyzwoicie średnią. Są dostępne jedynie w zestawie 79002 – którego videorecenzje mojego autorstwa znajdziecie tutaj: klik. No i generalnie nie ma co dużo o nich mówić – ich części składowe poddałem ocenie wyżej.
Jeszcze tylko małe zestawienie i przechodzimy do podsumowania.
Podsumowując: Minifigi szeregowych żołnierzy zła zostały wykonane dobrze, z dużą dbałością o szczegóły i detale. Znajdziemy tu jednak, zarówno niepotrzebnie wykonane postaci, jak i postaci wykonane niezadowalająco. Wydaje mi się że istniało jedno rozsądne wyjście: nadać Orkom z Morii ten sam kolor skóry co tym Mordoru. Wówczas mielibyśmy w orkowych szeregach znacznie większą różnorodność – bez zbędnych różnic w kolorze skóry. Na to już niestety nikt już nie ma wpływu. -Istnieje natomiast nadal możliwość wręczenia Orkom Saurona goblińskich twarzy i… tym podobnych eksperymentów.- Generalnie rzecz biorąc jednak, jakby nie patrzeć – jest dobrze. Lego się postarało – okej, można odnieść wrażenie że dopracowało wszystko w 90% i odpuściło sobie przy końcu, ale -zaznaczę ponownie- i tak jest dobrze, nawet przy powszechnym założeniu ‚płacę za licencję, mam prawo żądać wysokiej jakości’. Wszystkie postaci mają nadrukowane dwustronnie torsy i główki, dedykowane elementy i różnorodne uzbrojenie więc zamiast narzekać, możemy swobodnie kupować przypadające nam do gustu zestawy i podziwiać rosnącą na naszych półkach armię Mordoru czy Isengardu. No i nie zapomnijmy na czele naszej armii postawić wielkich dowódców, pojedynczych jednostek zarządzających mniej lub bardziej inteligentną zieloną, czerwoną czy czarną masą.
To by było na tyle na dzisiaj. Widzimy się w następnym odcinku MS Minifigi. Tym razem zapewne w formie video. Choć kto wie, możliwe że dane Wam będzie też przeczytać o wielkich dowódcach, czy innych takich… kiedyś.
Zdjęcia pochodzą z serwisu: bricklink.com